Znów mijają tygodnie. Nowi wolontariusze już się ogarnęli, udaje mi
się przełamać lody nawet z tymi, którzy patrzyli na mnie spod oka.
Z
Polski przyjechała K., pobędzie u mnie do końca sierpnia. Cieszę się
bardzo, że mam z kim porozmawiać po polsku, choć czasem język się plącze
z nadmiaru wrażeń lingwistycznych. K. zgodziła się mnie wspierać w
pracy, w lipcu przyjeżdża też na miesiąc była wolontariuszka Samantha, w
sierpniu być może na bardzo długo Liz, była wolontariuszka która bardzo
chce wrócić do Kolumbii i przejąć moje zadania, być może dołączy też do
nas kolumbijska wolontariuszka Andrea - mam nadzieję, że uda nam się
stworzyć minizespół, o płynnym wprawdzie składzie, ale grunt, by
działał.
Znów mieliśmy kradzież w mieszkaniu i
bardzo liczę na to, że mój podejrzany da mi pretekst do wyrzucenia z
programu - dowodów nie mam, więc za kradzież nie mogę go usunąć, ale po
pół roku wiem już, że mogę ufać swojej intuicji, więc czekam, aż złamie
którąś z zasad.
Z Cartageny wrócił Zlatko z tatuażem
Supermana na piersi (henna na szczęście), dom znów jest pełen wrzasków i
wygłupów. Wypełniają go nietypowe przedmioty - potężny kawałek betonu,
którego Zlatko używa jako ciężaru do ćwiczeń, gipsowe odcisków dłoni
(próba generalna do fajnego projektu), marakasy.
W
projektach też trochę się dzieje. Na grafiku tygodniowym dodaliśmy
sobotę, bo mamy chętnych do pracy - wysyłam ich na projekty fundacji
Pocalana, do pracy z dziećmi i na wieczorne odwiedziny u bezdomnych.
Mali Bohaterowie zaczęli remont domu, będziemy im w tym pomagać.
Erika angażuje wolontariuszy w odwiedziny u dzieci w szpitalu onkologicznym - dzisiaj była tam z Charlesem, który świetnie żongluje.
Zaczynamy
dodatkowe zajęcia w Instytucie dla Dzieci Niewidomych - z
dziewczynkami, które uczą się już w innej szkole, ale są popołudniami
wolne i poprosiły nas o uczenie ich. Są bardzo zdolne i dużo umieją - to
na pewno zasługa M.
W piątej klasie dwaj chłopcy wymienili angielski wśród swoich ulubionych przedmiotów.
Zaczynam
się trochę rozkręcać z angielskim, coraz więcej fajnych materiałów
przygotowujemy dla dzieci. Zaczynam wykorzystywać płynny silikon - po
zastygnięciu daje na papierze linię, którą dzieci czują opuszkami
palców. W ten sposób pracowaliśmy nad planem miasta. W następnym
tygodniu spróbujemy zrobić plakat o zdrowym odżywianiu.Coraz lepiej
czytam i piszę rzeczy napisane alfabetem braille'a.
W
porównaniu z grudniem, kiedy często prowadziłam zajęcia plastyczne dla
ósemki dzieci sama, teraz mam zwykle do pomocy co najmniej dwoje
wolontariuszy, co jest wielką pomocą zwłaszcza w 3-4 klasie, gdzie
poziom dzieci i ich motywacja do nauki jest bardzo zróżnicowana - od
Giovanniego, który ciągle powtarza "chce mi się spać", po Dayanę, która
lubi się uczyć. Ciągle próbuję wymyślać sposoby na Giovanniego - całkiem
nieźle widzi, więc ostatnio graliśmy w gry edukacyjne w Internecie, mam
nadzieję, że to zaskoczy.
Obecność wolontariuszy w
Instytucie, również tych, którzy pracują przy porządkowaniu placu zabaw,
wydaje się przynosić małe rezultaty, nie tylko materialne. Gustavo,
niepełnosprawny umysłowo chłopiec z Instytutu, mówi dużo
więcej, niż kiedy go poznałam, i ostatnio pożegnał nas angielskim
"bye".
Od jutra zaczynam przeglądać ogłoszenia, szukamy
dodatkowego mieszkania (w czerwcu będziemy mieć nawet do 30
wolontariuszy jednocześnie).
Po cichutku marzę o urlopie w sierpniu, oby się udało :-) choćby tydzień na wyspie :-)
A to marzenie Carlitosa, wspaniale utalentowanego chłopca z Instytutu dla Dzieci Niewidomych :-)
Edytka czytamy na bieżąco co się u Ciebie dzieje i się dziwujemy jak Ty to wszystko ogarniasz! Podziwiamy i pozdrawiamy z Wólki! Ula & girls :)
OdpowiedzUsuńhej Ula :) właśnie myślałam o Tobie :-) czas by pogadać na skajpie :-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Napisz mi wiadomość na skypie kiedy możesz :)
OdpowiedzUsuń