Dzisiaj pierwszy odcinek - mojarra frita.
Wikipedia podpowiada, że nazwa "mojarra" używana jest w odniesieniu do kilku gatunków ryb. Występuje w morzu karaibskim, ja zaś z racji odległości raczę się chyba jej odmianą słodkowodną.
Mojarra jest bardzo popularna, króluje w restauracjach z typową kolumbijską kuchnią. Kto nie ma ochoty na wołowinę, krowi język w sosie albo zupę ajiaco, prawie zawsze pocieszy się mojarrą.
Smaży się ją dość mocno na oleju, uprzednio naciąwszy skórę, dzięki czemu jest bardzo chrupka (czasami niestety wręcz sucha). Ma dość mało ości i białe, smaczne mięso.
Mojarrę zdjadłam niedawno w Chiquinquira, kolumbijskiej Częstochowie, w tradycyjnej restauracji z balkonem na wprost katedry. Kolonialny, podupadły dom ze skrzypiącymi podłogami przystrojony był plakatami pań wyprężonych na motocyklach, typowych dla lat 90. Nie zabrakło też ołtarzyka pod schodami, a w karcie mojarry.
To zdjęcie jest dość typowe, do kompletu brakuje już tylko makaronu. W Kolumbii je się bardzo dużo ryżu, często w towarzystwie makaronu, frytek albo nawet puree ziemniaczanego. W naprawdę typowej jadłodajni warzywa na talerzu pojawiają się raczej symbolicznie, ot, choćby jak ta sałatka z zielonych pomidorów.
A dlaczego przegląd potraw kolumbijskich zaczynam od mojarry?
Bo wpadła mi w ucho piosenka zespołu Systema Solar. Chłopcy pochodzą z wybrzeża, a piosenka jest odą ku czci tradycyjnego połowu ryb i owoców morza, wypieranego przez przemysłowy. "Moja smażona mojarra, krewetki, chipi chipi (mały skorupiak morski), miska ryżu - jestem królem życia i nie potrzebuję milionów", tak śpiewają chłopcy.
To zresztą nie jedyna piosenka z motywem mojarry. Meksykański wokalista rockowy, Charlie Montana, prosi swoją "mami" ("małą"), żeby zrobiła mu mojarrę w panierce ("Empanizame la mojarra"). Jedna z ciekawszych kolubijskich grup mieszających folk z muzyką elektroniczną to Mojarra Electrica, a popularna grupa rokowa z Peru to Los Mojarras.
A co w Polsce? nie przypominam sobie piosenek o karpiu ani śledziu, choć miejsce w kulturze mają zapewnione.
Czy to dlatego, że ryby śpiewały tylko na niby?
Kochana, jest seria piosenek bożonarodzeniowych o karpiu, które co roku nagrywają dziennikarze Trójki :) Na pewno słyszałaś!
OdpowiedzUsuńznalazłam jeszcze coś takiego - prawdziwy śledziowy odlot:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=8w6J80dzr2g
genialna ta o śledziu :) :) racja z tym karpiem, zapomniałam. można na Was liczyć laski :)
OdpowiedzUsuńw gruncie rzeczy bardzo uśmiechnięta ta ryba na talerzu...
OdpowiedzUsuń