Przejściowe zawirowania spowodowały, że mniej ostatnio myślałam o wyjeździe. Znów słucham Tracy Chapman.
W
międzyczasie dość nieoczekiwanie udało mi się udoskonalić technikę
pływania. Coraz bardziej odczuwam płynącą z tego przyjemność. Mam
nadzieję, że znajdę basen w Bogocie.
Tymczasem został mi już tylko tydzień w pracy i nieco ponad dwa tygodnie do wyjazdu.
Co
zrobiłam? Mam już tłumaczenia dyplomów, szczepionki w toku (rezygnuję z
żółtej febry i duru, po prostu nie będę się zapuszczać w niebezpieczne
obszary).
Lekarze również. Czekam jeszcze tylko na wyniki jednego z badań i ostatnią mam nadzieję wizytę u dentysty.
Część rzeczy wywiozłam już do Lublina, za kilka dni spotykam się z koleżanką ws. mieszkania, żeby ustalić kilka szczegółów.
W piątek i sobotę egzamin z angielskiego.
W sobotę po egzaminie spotkanie z kilkorgiem przyjaciół.
W
niedzielę impreza pożegnalna, wspólnie z N., która będzie obchodzić
swoje urodziny. Będzie sporo moich znajomych z pracy, trochę innych
znajomych, no i tańczący oberka. W planie pokaz slajdów i loteria
fantowa. Dzisiaj ustalamy z M. plan pokazu. W niedzielę zajmę się
przygotowywaniem fantów.
M. pokazała mi też na swoim dysku dokumentację fundacji. To wszystko bardzo ciekawe i cieszę się, że będę się w to wdrażać.
Bilety
do Berlina kupione, H., T. i K. przyjadą, spędzimy razem 2 dni. Muszę
teraz jeszcze tylko znaleźć mieszkanie. Rezerwowanie miejsc to będzie
łamigłówka, różne terminy przyjazdu/wyjazdu. Może lepszy będzie
hotel/hostel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz