Tu i teraz bierze górę.
Kiedy wychodziłam rano z domu, była Warszawa, szaro i ponuro. W miarę, jak zbliżałam się do Puszczy, nieśmiało spomiędzy chmur zaczął przezierać błękit.
Weszłam w las. I nagle słońce zaczęło grać swoje forte - piano na klawiszach z cieni sosen. A wiatr zawtórował, lekko trącając złote struny pajęczyn.
Puszcza to moja medytacja. To karma dla duszy stęsknionej piękna. Każdy krok, każdy widok daje radość. Bo jestem tu i mogę to widzieć.
pięknie :)
OdpowiedzUsuńi tak trzymać, puszcza jest w środku nas...
dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńtak, i ta puszcza powinna być pod szczególną ochroną :-)