poniedziałek, 21 lipca 2014

za czym tęsknię

już 8 miesięcy jestem w Kolumbii i naszła mnie tęsknota.
Tęsknię przede wszystkim za ludźmi, ale i za pewnymi rzeczami. 

A więc za czym tęsknię?
- za śpiewaniem (kto mnie nauczy nowych śpiewów ludowych na odległość?), i tańczeniem na 3,
- za taborami Domu Tańca,
- za noszeniem sukienek i sandałków (pogoda w Bogocie zła nie jest, ale lato właściwie tutaj nie występuje),
- za porami roku, (tutaj czasem pada bardzo dużo, czasem mniej, trochę waha się temperatura - a poza tym jest bez zmian)
- za robieniem dżemów (tutaj sens robienia dżemów jest nikły, bo owoce są dostępne cały rok)
- za kurkami,
- za mąką orkiszową (wybór mąki jest nędzny, choć ostatnio kupiłam razową - zobaczymy, co z niej wyrośnie),
- za Marks&Spencer (dział spożywczy),
- za kupowaniem gadżetów do domu (tutaj nie kupuję, bo staram się nie gromadzić rzeczy),
- za książkami (czytanie po hiszpańsku jednak sprawia mi trudność),
- za szwendaniem się bez celu po mieście i po zmroku (tutaj niebezpiecznie),
- za zapachem i widokiem dojrzewającego zboża,
- za ścieżką rowerową przy Belwederskiej,
- za Europą ogólnie (wyszukuję w kinach filmy europejskie i jak głupia cieszę się z każdego europejskiego wolontariusza),
- za kaszą gryczaną, jaglaną, jęczmienną, ogórkami kiszonymi,
- za dobrym serem (tutaj przyzwoite sery są drogie),
- za polską wsią i jej kolorami (tutaj trawa ma inny kolor i uprawy też są inne, poza tym naokoło wysokie góry, a ja pochodzę z nizin).

Wychodzi na to, że myślę głównie o jedzeniu.
Tutaj jakoś jedzeniowo nie mogę się ogarnąć. Przede wszystkim rozleniwiło mnie gotowanie Rosy. Poza brakiem wspomnianych wyżej produktów, za nic nie mogę zaufać całorocznej dostępności szparagów, rzodkiewek, truskawek i innych. No zupełnie nie mają dla mnie sex appealu.
Bezsmakowe jabłka nie inspirują do pieczenia. Świeże soki owocowe wiercą mi dziurę w brzuchu, więc nawet tym, w przeciwieństwie do wielu turystów, nie mogę się pocieszyć.

I choć lubię tutejsze jedzenie, i najróżniejsze placki i wypieki z mąki kukurydzianej, kaszankę z ryżem zamiast kaszy, ajiaco, zajadam się przepysznym avocado - to jednak czasem brakuje mi swojskich smaków.

Z aktualności, dzisiaj 20 lipca, Święto Niepodległości. Parady nie widziałam , bo sprzedawałam religijne filmy animowane po mszach w kościele. Pomagaliśmy zbierać pieniądze na remont domu dla podopiecznych Fundacji Totus Tuus. Widziałam tylko przelot wojskowych samolotów. Teraz próbuję się skupić na przygotowaniu lekcji dla dzieciaków z Instytutu.


1 komentarz:

  1. prześlę Ci dziewczynko coś ludowego jak tylko się ogarnę z nagraniami :) wraaaacaj juuuż

    OdpowiedzUsuń