sobota, 3 marca 2018

Znad kawy

Siedzę sobie nad kawą w Juan Valdéz. Pimpollo śpi w wózku po basenie, a ja buszuję w internecie.

 Z tej recenzji utkwiło mi w głowie jedno zdanie: "nowymi pieniędzmi jest sens życia".
To zdanie w dużym stopniu podsumowuje to, co się zdarzyło w moim życiu zawodowym. Innymi słowy: zarabiam mniej, ale lubię moją pracę bardziej. 
W Polsce było dobrze. Fajny szef, fajni koledzy, fajne pieniądze. Wg raportu płacowego Tygodnika Powszechnego byłam wśród 10% najlepiej zarabiających zatrudnionych. Ale cały czas nie do końca czułam się na właściwym miejscu. 
Kolumbia dała mi nowe możliwości. Najpierw fundacja, gdzie praca była bardzo spełniająca, ale jednocześnie stresująca i ostatecznie ponad moje siły. 

A teraz Goethe Institut. Nie zmieniam już świata, ja tylko uczę niemieckiego, ale i tak jest super, bo robię coś, co lubię, mam fajnych ludzi w pracy no i najważniejsze - wolne popołudnia z Pimpollo. A czasem duży plus w postaci wyjątkowo fajnej grupy, jak teraz. Nie zarabiam dużo, trochę się gimnastykujemy, żeby kupić bilety do Polski, ale i tak jest dobrze.

Zwłaszcza, że wiem, że i tak z moimi zarobkami mam więcej, niż wielu Kolumbijczyków. Bo tej biedy trochę przecież zobaczyłam, pracując w fundacji. 

I jeszcze z innej beczki. Z. wrzuciła właśnie na fejsa te zdjęcia. Wiele z nich to zdjęcia niewygodne. Pokazując prowincjonalną codzienność, ociera się o wstydliwe obszary biedy, z dużym jednak taktem i szacunkiem. Widzę to samo w kolumbijskich dekoracjach. Pamiętam też tego trochę z polskiej wsi, bo akurat ze wsi pochodzę. Ale przecież mogłaby to być też Warszawa czy Lublin. Tam, gdzie nie zaglądamy często.

Kurczę, więc tym bardziej jest dobrze. Nad kawą. Pimpollo się budzi. Idziemy kupić nocnik. I do domu.


5 komentarzy:

  1. Też myślę, że ten sens, to "tu i teraz" jest najważniejsze, może to przychodzi z wiekiem? Jest mi z tym niewiarygodnie dobrze, że już nie muszę się ścigać i nikomu niczego udowadniać. Mniej, w moim przypadku, zdecydowanie znaczy lepiej :).
    Kawy z Juan Valdez zazdraszczam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No akurat "tu i teraz" nie jest dla mnie łatwe. Ciągle trochę jestem myślami w Polsce. Ale jednocześnie i tak jestem zadowolona z tego, co mam. Ty za to jesteś mistrzynią "tu i teraz"

      Usuń
    2. Może rzeczywiście to zadowolenie przychodzi z wiekiem :) przed nami samo najlepsze :)

      Usuń
  2. Właśnie za takie wpisy uwielbiam Twojego bloga. Dziękuję.
    Jestem wolontariuszką w domu dla bezdomnych. Ostatnio jak siedzieliśmy razem wolontariuszami i pracownikami - ktoś poruszył temat samobójstw, bo dwie młode osoby z naszego miasta popełniły samobójstwo ostatnio. Komuś innemu zaś na koniec nasunęła się taka refleksja: "czasem myślę, że ci ludzie tutaj (czyli bezdomni cudzoziemcy, którzy przejeżdżają do Szwecji żebrać) są szczęśliwsi od nas"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu smutne te samobójstwa... i wow, ciekawa jestem bardzo Twojego wolontariatu. Fajnie, że w taki sposób pożytkujesz swoją genialną energię!

      Usuń