niedziela, 23 marca 2014

miło

Czasami jestem zmęczona wolontariuszami, a czasami jest fajnie, domowo.
I tak właśnie było dzisiaj. Duża część wolontariuszy wyjechała na długi weekend, w domu została nas siódemka. Lubię, jak jest tak mało ludzi w mieszkaniu.

Dawno nie widziałam się z JL, więc zaprosiłam go na kolację. Miałam wielką ochotę na steka. Zaproponowałam też kolację innym domownikom, postanowili się dołączyć.

Był to mój ostatni dzień przed wyjazdem na tydzień, wpadła M.- szefowa, nie mogłyśmy się odgrzebać z papierów.

I moi wolontariusze nie dość, że zrobili zakupy, to jeszcze przygotowali kolację. Sałatkę, steki, karmelizowaną cebulę. Czyli to ja zaprosiłam na kolację, a oni ją zrobili. I pozmywali nawet.

I N. zdążyła dojechać z Villa de Leyva.

Było pysznie.

Moni, całusy z El Polo Loco.




2 komentarze:

  1. ha, mi amor w mojej ulubionej niebieskiej koszuli :)
    całusy z warszawki głupawki!

    OdpowiedzUsuń
  2. My chcemy wpis z wyjazdu, my chcemy wpis z wyjazdu! I jakieś słit focie! Pozdrawiamy z Wólki!

    OdpowiedzUsuń