piątek, 16 maja 2014

Znów mijają tygodnie. Nowi wolontariusze już się ogarnęli, udaje mi się przełamać lody nawet z tymi, którzy patrzyli na mnie spod oka.
Z Polski przyjechała K., pobędzie u mnie do końca sierpnia. Cieszę się bardzo, że mam z kim porozmawiać po polsku, choć czasem język się plącze z nadmiaru wrażeń lingwistycznych. K. zgodziła się mnie wspierać w pracy, w lipcu przyjeżdża też na miesiąc była wolontariuszka Samantha, w sierpniu być może na bardzo długo Liz, była wolontariuszka która bardzo chce wrócić do Kolumbii i przejąć moje zadania, być może dołączy też do nas kolumbijska wolontariuszka Andrea - mam nadzieję, że uda nam się stworzyć minizespół, o płynnym wprawdzie składzie, ale grunt, by działał.

Znów mieliśmy kradzież w mieszkaniu i bardzo liczę na to, że mój podejrzany da mi pretekst do wyrzucenia z programu - dowodów nie mam, więc za kradzież nie mogę go usunąć, ale po pół roku wiem już, że mogę ufać swojej intuicji, więc czekam, aż złamie którąś z zasad.

Z Cartageny wrócił Zlatko z tatuażem Supermana na piersi (henna na szczęście), dom znów jest pełen wrzasków i wygłupów. Wypełniają go nietypowe przedmioty - potężny kawałek betonu, którego Zlatko używa jako ciężaru do ćwiczeń, gipsowe odcisków dłoni (próba generalna do fajnego projektu), marakasy.




W projektach też trochę się dzieje. Na grafiku tygodniowym dodaliśmy sobotę, bo mamy chętnych do pracy - wysyłam ich na projekty fundacji Pocalana, do pracy z dziećmi i na wieczorne odwiedziny u bezdomnych.

Mali Bohaterowie zaczęli remont domu, będziemy im w tym pomagać.
Erika angażuje wolontariuszy w odwiedziny u dzieci w szpitalu onkologicznym - dzisiaj była tam z Charlesem, który świetnie żongluje.

Zaczynamy dodatkowe zajęcia w Instytucie dla Dzieci Niewidomych - z dziewczynkami, które uczą się już w innej szkole, ale są popołudniami wolne i poprosiły nas o uczenie ich. Są bardzo zdolne i dużo umieją - to na pewno zasługa M.
W piątej klasie dwaj chłopcy wymienili angielski wśród swoich ulubionych przedmiotów.
Zaczynam się trochę rozkręcać z angielskim, coraz więcej fajnych materiałów przygotowujemy dla dzieci. Zaczynam wykorzystywać płynny silikon - po zastygnięciu daje na papierze linię, którą dzieci czują opuszkami palców. W ten sposób pracowaliśmy nad planem miasta. W następnym tygodniu spróbujemy zrobić plakat o zdrowym odżywianiu.Coraz lepiej czytam i piszę rzeczy napisane alfabetem braille'a.

W porównaniu z grudniem, kiedy często prowadziłam zajęcia plastyczne dla ósemki dzieci sama, teraz mam zwykle do pomocy co najmniej dwoje wolontariuszy, co jest wielką pomocą zwłaszcza w 3-4 klasie, gdzie poziom dzieci i ich motywacja do nauki jest bardzo zróżnicowana - od Giovanniego, który ciągle powtarza "chce mi się spać", po Dayanę, która lubi się uczyć. Ciągle próbuję wymyślać sposoby na Giovanniego - całkiem nieźle widzi, więc ostatnio graliśmy w gry edukacyjne w Internecie, mam nadzieję, że to zaskoczy.

Obecność wolontariuszy w Instytucie, również tych, którzy pracują przy porządkowaniu placu zabaw, wydaje się przynosić małe rezultaty, nie tylko materialne. Gustavo, niepełnosprawny umysłowo chłopiec z Instytutu, mówi dużo więcej, niż kiedy go poznałam, i ostatnio pożegnał nas angielskim "bye".

Od jutra zaczynam przeglądać ogłoszenia, szukamy dodatkowego mieszkania (w czerwcu będziemy mieć nawet do 30 wolontariuszy jednocześnie).
Po cichutku marzę o urlopie w sierpniu, oby się udało :-) choćby tydzień na wyspie :-)

A to marzenie Carlitosa, wspaniale utalentowanego chłopca z Instytutu dla Dzieci Niewidomych :-)






3 komentarze:

  1. Edytka czytamy na bieżąco co się u Ciebie dzieje i się dziwujemy jak Ty to wszystko ogarniasz! Podziwiamy i pozdrawiamy z Wólki! Ula & girls :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hej Ula :) właśnie myślałam o Tobie :-) czas by pogadać na skajpie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie! Napisz mi wiadomość na skypie kiedy możesz :)

    OdpowiedzUsuń