sobota, 3 grudnia 2011

Karma

 Tu i teraz bierze górę.

Kiedy wychodziłam rano z domu, była Warszawa, szaro i ponuro. W miarę, jak zbliżałam się do Puszczy, nieśmiało spomiędzy chmur zaczął przezierać błękit.

Weszłam w las. I nagle słońce zaczęło grać swoje forte - piano na klawiszach z cieni sosen. A wiatr zawtórował, lekko trącając złote struny pajęczyn.


Puszcza to moja medytacja. To karma dla duszy stęsknionej piękna. Każdy krok, każdy widok daje radość. Bo jestem tu i mogę to widzieć.





2 komentarze:

  1. pięknie :)
    i tak trzymać, puszcza jest w środku nas...

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję :-)
    tak, i ta puszcza powinna być pod szczególną ochroną :-)

    OdpowiedzUsuń