piątek, 6 marca 2015

Fundacja

Z fundacją chwilowo nie współpracuję, pewnie wrócę, jak wymyślę coś fajnego, co chciałabym robić z dzieciakami z Instytutu dla Dzieci Niewidomych. Widzieliśmy się z dzieciakami we wtorek, super było je spotkać, wyściskać Carlitosa i Yimmy'ego. W Instytucie spore zmiany, sporo niewiadomych co do przyszłości, ale koordynatorką jest Anyela, fajna babka, więc jest nadzieja.

Byłam poza tym z Hannah, jedną z dwóch nowych koordynatorek, w więzieniu. Bardzo chciałam spotkać się z chłopakami, to śmieszne, ale niektórych po prostu bardzo polubiłam.

Na miejscu okazało się, że Słowak zwany Czechem jest już na wolności, co z jednej strony bardzo mnie ucieszyło, z drugiej jednak w jakiś sposób naznaczyło ton wizyty. Widać, że chłopaki trochę za nim tęsknią,  na swój hiperaktywny sposób wnosił masę energii. Wyszedł też James, Amerykanin, i jakoś trochę nostalgicznie było.

Ale pogadałam jak zwykle z Bernardem, Chorwatem, i Agostinem z Madrytu. Agostin spodziewa się wyjść na wolność już w sierpniu. Mam nadzieję zobaczyć się z nim wtedy. Agostin jest jednym z tych, którzy trzymają się z dala od szemranych więziennych układów (nie ma facebooka, nie pali trawy, nie zażywa narkotyków). Bo oprócz dostępu do narkotyków niektórzy więźniowe mają telefony i to nawet z dostępem do internetu i prowadzą wirtualne życie!
Agostin jest w więzieniu już 7 lat, nigdy nie miał w rękach tabletu i ma tremę przed wolnością, a jednocześnie widać, że nie może się już doczekać opuszczenia więzienia.

Nie chciał mi za wiele opowiadać o tym, jak się tam znalazł - zrozumiałam tyle, że wdał się w znajomość z ludźmi, z którymi nie powinien, i został wplątany w przemyt narkotyków. Nie zeznawał przeciwko nim w obawie o swoje bezpieczeństwo, i do tej pory nie lubi o tych ludziach mówić.

To zabawne, że więzienie jest takim miejscem, w którym mogę porozmawiać o rzeczach, które w jakiś sposób są mi bliskie, bo zazwyczaj rozmawiam z Europejczykami. Z Włochem porozmawialiśmy o Włoszech, o miejscach, które lubię.
Z więźniami - Europejczykami mamy podobną wizję Kolumbii, zaskakują nas podobne sprawy, i w głowach nam się nie mieści skala przemocy na ulicach Bogoty. Więźniowie znają ją głównie z opowiadań współwięźniów i z telewizji, ja - z opowiadań innych Kolumbijczyków i z incydentów z udziałem wolontariuszy. Pytają o rady, jak się zachowywać, żeby nie paść ofiarą przemocy. I zgadzamy się, że absurdem jest musieć je sobie dawać. Śmieją się ze mnie, poszukującej pracy, że może spotkają mnie na ulicy Bogoty sprzedającą empanady i arepy ;-)

No i umawiamy się na spotkanie po ich wyjściu. Wyobraźnia podpowiada Bernardowi i Agostinowi spotkanie w Polsce ;-) jak to będzie, nie wiadomo, ale wiem, że to w gruncie rzeczy dobre chłopaki i życzę im jak najlepiej.  Oby nie wpadli z powrotem w przemyt...

Nawiasem mówiąc, Hannah znalazła na YT filmiki pokazujące walki bokserskie w więzieniu (towarzyszą im zakłady pieniężne) i ... "dziury" umożliwiające kontakt ze światem zewnętrznym. Podobno można nimi nawet wydostać się na zewnątrz, ale tym którzy mają do nich dostęp, ucieczka się nie opłaca. Interesy robi się wewnątrz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz