czwartek, 5 grudnia 2013

roboty ręczne

Powoli poznaję dzieci, co pozwala mi na wymyślanie dla nich zajęć.

Z dzieciakami niewidomymi sprawa jest jasna - pracujemy węchem, dotykiem, słuchem. Więc chodzę tam  z dyktafonem, dzieciaki uwielbiają być nagrywane. Wczoraj lepiliśmy też aniołki z masy solnej - przyszliśmy do ośrodka z mąką i solą, masę przygotowywałam na miejscu. Dzieciaki krzyczały z radości, kiedy wsypywałam poszczególne składniki do miski, razem ugniataliśmy masę. Potem podzieliliśmy masę na 4 części - jedna pozostała w kolorze naturalnym, do pozostałych dodałam odpowiednio przyprawę żółtą, czerwoną (sądząc z etykiety obie o składzie dość sztucznym) i kakao. Dzieciaki najchętniej lepiły z masy kakaowej - bo pachniała najsmakowiciej :)

Lepienie aniołków to też była dla mnie fajna okazja do sprawdzenia, na ile sprawne są dzieciaki. Widać było, że niektórym sprawia trudność wyobrażenie sobie, co jest głową, co tułowiem. Ale to nie szkodzi, bo przecież właśnie się tego uczyliśmy :-) Jeden z chłopców natomiast fanastycznie naśladował ludzika ulepionego przez jednego z wolontariuszy. Zbadał najpierw ludzika palcami, a potem bardzo wiernie udało mu się go odtworzyć.
Lepienie aniołków

Z nowin z Instytutu - miałam zaszczyt uczestniczyć w zakonczeniu roku szkolnego i otwarciu nowej sypialni. Sypialnia powstała przy współudziale naszej fundacji - wsparliśmy ten projekt zarówno finansowo, jak i pracą wolontariuszy. Z okazji zakończenia roku szkolnego dzieciaki przygotowały popisy - wierszyki, piosenki, przedstawienie.
Dylan i Jonathan jako nieudaczni rabusie podczas przedstawienia
Nowa sypialnia w Instytucie
Byłam też dzisiaj w fundacji Pequenos Heores - Mali Bohaterzy. Fundacja opiekuje się grupą dzieci chorych na raka, których rodzice nie są w stanie się nimi wystarczająco zająć - wozić do lekarzy, na badania, towarzyszyć w szpitalu. Po prostu mieszkają zbyt daleko, albo ich sytuacja rodzinna i zawodowa na to nie pozwala. Fundacja zajmuje miły, przytulny domek, dzieci mają moc zabawek - ale nie mają towarzystwa. Przyglądam się dzieciakom i już wiem, że z trójką z nich (ośmiolatką, jedenastolatkiem i dziesięciolatką) mamy konkretną pracę do wykonania - nauczyć ich czytać i pisać. Dzieci mają na tym polu zaniedbania, głównie z powodu tego, że dużo czasu spędzały lub spędzają w szpitalach.

Dzisiaj zaczęłam już przygotowywać grunt z ośmioletnią Laurą. Kupiłam jej śliczną książeczkę o rolniku, który miał na farmie stado krów, owiec, kozę, kury, dwa psy i... smoka. Przeczytałyśmy ją dzisiaj z Laurą, najpierw czytałam ja, wodząc palcem po tekście, potem powtarzała to po mnie Laura. W ten sposób oswajam ją z tym, jak wyglądają słowa. Potem zaczniemy ćwiczenie ręki wzorkami - i mam nadzieję, że Laura będzie dzielnie robiła pracę domową. Mam też już podręcznik do nauki pisania - skorzystałam z podpowidzi Rosy :-) 

Poznaję też lepiej Vale, bardzo inteligentną dziewczynkę, której rak zaatakował skórę i oczy. Vale jest bardzo mądra i ma dużą wiedzę - jeszcze dwa lata temu mogła widzieć, teraz doskonale posługuje się braillem, uczy się też obsługi komputera przystosowanego do potrzeb osób niewidzących. Szukam dla niej książek - znalazłam dwa audiobooki, które mogą ją zainteresować, ale będę też szukać książek napisanych w braille'u.

Książki są tutaj diabelnie drogie,  więc bardzo serdecznie dziękuję moim darczyńcom - dzięki Wam mogę kupować książki i materiały do robót ręcznych.

Cały czas poznaję Bogotę, dzisiaj np. natrafiłam zupełnie przypadkiem na uliczkę sklepów z artykułami do zajęć plastycznych :-)
Zaczynam się czuć w Bogocie coraz bardziej swojsko, oczywiście nie tracąc rozsądku i zachowując ostrożność. Moją ulubioną okolicą jest San Cristobal Sur, gdzie mieści się Instytut dla Dzieci Niewidomych. Lubię tamtejszy chaos, sklepiki z masą zaskakujących rzeczy, empanady, collectivos (odrapane busiki).
San Cristobal Sur

Dziedziniec Instytutu

4 komentarze:

  1. San Cristobal Sur wygląda naprawdę jakby "przygoda" czekała za rogiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. na szczęście na rogu jest szkoła policyjna ;-) więc jakoś podnosi to na duchu

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale tam jest inaczej! Niesamowite, że tak spodobała Ci się praca z dzieciakami :) Czekamy na dalsze doniesienia!
    i pozdrawiamy wszyscy!
    Ula

    OdpowiedzUsuń
  4. Ula, bo po prostu te dzieciaki są fantastyczne :-) zresztą przecież z Twoimi dziewczynkami też się fajnie bawiłyśmy :) uściski!

    OdpowiedzUsuń