poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Pocalana

"Poca lana" ("mało wełny")  to meksykańskie powiedzonko oznaczające kogoś mającego mało pieniędzy.
Taką nazwę przybrała jedna z fundacji w Bogocie, która między innymi rozdaje żywność bezdomnym, traktując to jednak bardziej jako możliwość nawiązania z nimi kontaktu, przełamania barier i lęku, jaki budzi w "normalnych" ludziach spotkanie z bezdomnymi.

Raz w tygodniu fundacja zaprasza wszystkich chętnych na nocne odwiedziny w miejscach, gdzie mieszkają bezdomni.

Nie bardzo wiedziałam, czego oczekiwać po tym wieczorze. Jeden wieczór to mało, żeby zrozumieć, czym jest bezdomność, ale wiem jedno, po rozmowach z kilkoma "pocalanas" nigdy już nie będę patrzeć na nich tak samo.

Ja zwykle w fundacji pracuję z dziećmi, czasami wpadam w odwiedziny do starszych pań, które siostry zabrały z ulic do domu opieki. Rzadko zaglądam do stołówki dla bezdomnych, a jeśli już, to raczej nie rozmawiam tam z bezdomnymi.
Wczoraj miałam wrażenie, że zeszłam co najmniej jeden szczebelek niżej na drabinie biedy. Było mi nieswojo na widok ludzi wygrzebujących się ze swoich legowisk po to, żeby dostać jedzenie. Budzenie staruszków śpiących na ławce przed siedzibą największego kolumbijskiego dziennika też zapadnie mi w pamięci, zwłaszcza że wyglądali, jakby całe życie pracowali uczciwie, tylko na starość stracili domy.

Gdyby ktoś rok temu zaproponował mi udział w takim spacerze, pewnie długo bym się wahała. Bogota dużo we mnie zmienia.

fot. Fundacja Pocalana


2 komentarze:

  1. cieszę się (choć w tym przypadku to mało szczęśliwe słowo...), że mogłaś tego doświadczyć, bo to prawda, po takim spotkaniu z bezdomnymi człowiekowi otwiera się inny wymiar...
    myśmy były z Moni na Bronxie, o 6 rano w niedzielę i było to jedno z najbardziej niesamowitych doświadczeń w moim życiu

    OdpowiedzUsuń
  2. Moni, a czy to przypadkiem nie Ty jesteś na tym zdjęciu? ja też się cieszę, że poszliśmy, zresztą z Benem. Myślę, że jeszcze tam wrócę.

    OdpowiedzUsuń