wtorek, 29 kwietnia 2014

życie

Mieliśmy ostatnio w mieszkaniu kradzież, kilkorgu wolontariuszom zginęły pieniądze i jakieś drobiazgi. Mleko się rozlało, policja nie znalazła żadnych śladów, które pomogłyby w śledztwie. Przy okazji dowiedziałam się, jak się zdejmuje odciski palców. Policjanci starali się być bardzo pomocni, a to wszystko dzięki koneksjom szefowej ("robimy to tylko dlatego, że prosił nas pan porucznik"). Teraz szukamy dodatkowych środków bezpieczeństwa.

Po chwilowym przygnębieniu mimo wszystko się śmiejemy - wodę nazywając sokiem ze śniegu i docinając sobie nawzajem. Slatko chodzi po domu zawodząc "eeeeeeeeempanadas calientes" i śpiewając piosenki. Podczas cotygodniowego spotkania rozmawialiśmy dużo o tym, co się zdarzyło, ale przypomniałam też chłopcom, żeby zmieniali skarpetki i wietrzyli pokój.

Poza tym kopiemy się po łydkach i dajemy kuksańce ze Slatko, wciąż upominam chłopców, żeby nie grali w piłkę w domu, kupiłam nielimitowany karnet na basen, Erika wróciła od rodziny.
Świeci słońce, pora deszczowa się ociąga a kaloszki podarowane mi przez N. kurzą się głęboko pod łóżkiem.

Sobotni ranek i popołudnie spędziliśmy wszyscy razem, pomagając przy remoncie domu rodziny Piza, sporo było przy tym śmiechu. Jakiś przechodzień zapytał nas, czy jesteśmy Niemcami, więc kiedy wszyscy razem malowaliśmy okna frontowe na parterze, zastanawialiśmy się "ilu Niemców potrzeba do pomalowania okna".

Po południu, zmęczeni przenoszeniem stert piachu i rozleniwieni obiadem (7,5 PLN za dwudaniowy obiad ze świeżym sokiem z ananasa), położyliśmy się na chwilę na chodniku przed domem, wygrzewając w słońcu jak koty.

Wyjeżdża Amy, była z nami miesiąc, trudno uwierzyć, że już minął kolejny. Przygotowała jeszcze drugą partię ciasteczek - tradycyjnie pieczonych na dzień ANZAC, święto upamiętniające wszystkich poległych na polu walki, obchodzone w rocznicę bitwy w czasie pierwszej wojny światowej, w której brali udział żołnierze australijscy i nowozelandzcy.

Przez mieszkanie przewijają się fachowcy kryminaliści i inspektorzy, hydraulicy, specjaliści od piecyków gazowych i księgowe. Czekam na chwilę spokoju, żeby porównać oferty firm ubezpieczeniowych.  Pucujemy mieszkanie przed wizytacją ze strony naszej organizacji partnerskiej. Szukamy w internecie części zamiennych do huśtawek dla dzieci z instytutu dla dzieci niewidomych, zamykanych szafek na rzeczy osobiste, gaśnic i kocy gaśniczych do mieszkania.
Biorąc pod uwagę, że kupowałam już ziemię na ciężarówki i trawę na metry kwadratowe, jednego dnia obcięłam 100 paznokci staruszkom, nie mówiąc o uczeniu angielskiego dzieci niewidomych - nie narzekam na nudę.


Czuję się całkiem szczęśliwa.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz