środa, 9 kwietnia 2014

wycieczka 3 - Bogota


 wizyta N. była świetną okazją do poszwendania się po Bogocie.
N. była bardzo samodzielna, więc odpadły mi klasyczne miejsca turystyczne, takie jak Muzeum Złota (genialne - przy okazji polecam wystawę, jestem pewna, że warto) czy La Candelaria - starówka.

Spacerowałyśmy mniej klasycznie, po miejscach, które trochę już znam, ale ciągle jeszcze mam ochotę pozaglądać w zakamarki w nadziei, że natrafię na coś nowego.
Zaczęłyśmy między ulicą 72 a 60 i między aleją Caracas a Siódmą.

Siódma i Caracas to dwie ważne osie przecinające Bogotę z południa na północ. Szczególnie Siódma jest ciekawa- przecina i starówkę, i tzw. centrum z biurowcami z lat 70 i 80, żeby tak od ulicy mniej więcej 60 stawać się coraz bardziej nowoczesna i bogata. Lubię nią chodzić i wyszukiwać fajne, nowoczesne budynki, często z fasadami pokrytymi charakterystyczną dla Bogoty czerwoną cegłą. Przy Siódmej, niedaleko hotelu Hilton można się też napić kawy, którą jakieś nieznane mi bliżej gremium kawowe uznało za drugą najlepszą kawę na świecie (kawiarnia Devocion). Kawa pyszna, natomiast ciasta średnie i nie polecam.
W okolicach ulicy 10 można też znaleźć urokliwe osiedla domków z czerwonej cegły, które bardziej kojarzą mi się z wiktoriańską Anglią niż Ameryką Południową.

Tym razem zajrzałyśmy też do opuszczonego ogrodu pięknej, lecz podupadłej willi - podobno mieściła się tam kiedyś restauracja, ale niestety nie udało mi się ustalić jej losów.



W ubiegłą sobotę wybrałyśmy się do Biblioteki Virgilio Barco. Biblioteki w Kolumbii mnie strasznie ciekawią, bo są dla mnie takim symbolem chęci kształcenia się. Już pewnie o tym pisałam, ale edukacja to sprawa mocno polityczna i paląca. Książki w dodatku są szokująco drogie. Na szczęście jest wiele inicjatyw popularyzujących czytelnictwo, między innymi publiczne punkty biblioteczne no i niesamowite biblioteki. Virgilio Barco zbudowana jest z czerwonej cegły i betonu. Jest bardzo nowoczesna, ale niektóre zakamarki przywodziły mi na myśl bibliotekę z "Imienia Róży". Oprócz książek i czasopism oferuje też dostęp do internetu, a czytelnikom udostępnia w tym celu laptopy. Mam wielką ochotę się do niej zapisać, choćby po to, żeby czasem napić się kawy w tej kawiarni.


Po spacerze w Parku Szymona Boliwara (za każdym razem, kiedy widzę jego pomnik, czuję, że muszę sięzagłębić w historię Kolumbii, ale niestety jeszcze mi się nie udało), wybrałyśmy się na przechadzkę wzdłuż graffiti - poniżej jedno z moich ulubionych.

Po przerwie technicznej w Crepes and Waffles, znów wróciłyśmy na Siódmą, spacerując tak mniej więcej od 30 do 60. Po drodze padł mi aparat, fajne widoki mam już tylko w głowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz