niedziela, 6 listopada 2011

świat

Kiedyś dostałam zadanie - opisać przyjaciela. I przyszło mi do głowy, że moim przyjacielem jest - świat.
Kiedy ma się takiego przyjaciela, rzeczy wyglądają mniej więcej tak:

Skaczę po schodach za turlającą się w dół piłką
hop hop
Szybciej? a po co? Kiedy ta piłka tak ładnie turla się w dół.
Białe - zielone - czerwone.
Dopóki piłka spada, jest ruch, dźwięk
Sąsiad z otwartych drzwi kiwa przyjaźnie dłonią.
Jest ciepło, jasno, bezpiecznie.
Dotyk przyjaciela jest jak woda.

W podróżach szukam właśnie tego, tego dotyku przyjaciela - świata. Tych chwil, kiedy czuję się na miejscu, kiedy dotykam czegoś fajnego w sobie, w innych, w miejscach. Kiedy się otwieram.
I o tym będzie mój blog.

Będzie o otwieraniu się. Będzie też o tym, że czasami otwarcie wystawia nas na zranienie. I o tym, że warto taką cenę czasem zapłacić, żeby zyskać nieporównanie więcej.

Będzie o ludziach. O przygodach. O podróżach z planem i bez. O jedzeniu czasem też :-) O wszystkim, co sprawia, że się uśmiecham i wciąż planuję nowe podróże :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz