sobota, 26 listopada 2011

El dulce de leche

Jak kot wygrzewam się, na kanapie z laptopem. Sprawdziłam już co miałam sprawdzić, pośmiałam się z tego, z czego mogłam.

Czas na następny post.
Trzy lata temu mniej więcej o tej samej porze roku dostałam od kolegi płytę Tryo, jednego z moich ulubionych zespołów.

I nagle słyszę:
 

Słuchałam tej piosenki, wzruszając się coraz bardziej...  El dulce de leche, Andy, Pinochet, pałac Allende....
To chyba nie... to chyba nie jest o Chile???

Google, google, szybko.

I już wiem.
Piosenka opowiada historię perkusisty grupy, Daniela "Danielito" Bravo. Urodzony w Santiago de Chile w 1973 r, na miesiąc przed zamachem stanu Pinocheta, mając 9 lat wraz z rodzicami wyjechał do Francji, gdzie przyznano im status uchodźców politycznych.
Po dwudziestu latach od przybycia do Francji Danielito podjął starania o uzyskanie obywatelstwa francuskiego. Trwały one 5 lat.

Dopiero naturalizacja pozwoliła mu odwiedzić Chile - już z paszportem francuskim.

Historia jedna z wielu. Setki tysięcy Chilijczyków opuściły kraj w trakcie dyktatury Pinocheta. Niektórym prawdopodobnie udało się odwiedzić kraj po latach, może nawet wrócić.
Czy dulce de leche smakowało im tak samo, jak w dzieciństwie? Jakie uczucia wywołał w nich widok Pałacu Allende? Czy Plaza de las Armas wciąż wyglada tak samo w promieniach zachodzącego słońca?

Dla mnie, która nie spędziła poza Polską dłużej, niż rok, jest to trudne do wyobrażenia. Może jest to tak, jak wrócić do domu babci po latach i poczuć zapach siana w stodole? Pójść na górkę, na której zbierało się kamienie?
Tylko mnie nikt nie zmuszał do wyjazdu.
Więc nie wiem, jak to jest. Jak to jest, nie móc wrócić tam, gdzie zostały korzenie. Nie być obywatelem kraju, gdzie się żyje, pracuje, płaci podatki.
A potem przyjechać już jako obywatel innego kraju w odwiedziny. 
Być pomiędzy?

W teledysku - Valparaiso.
Tekst francuski można znaleźć tutaj
Wklejam też moje robocze tłumaczenie.

El dulce de leche
Nie miał pojęcia,
Nie zdawał sobie sprawy
Jak bardzo mu brakowało
kraju dzieciństwa
Kordyliery Andów,
ptaszków z papieru
zapachu wędzonego mięsa,
dulce de leche

Nie zdawał sobie sprawy,
powiedzmy, to było nieuświadomione
Jak wiele go kosztowało
bycie zablokowanym we Francji
Wrócić do kraju,
zapachu orchidei
czas nie zabrał
el dulce de leche

Trzeba kontynuować drogę,
Stać się Francuzem – niech kosztuje, ile musi
Znalazłszy schronienie w szufladzie,
Spędzamy czas, mamy nadzieję
Czy to jest bycie Francuzem, wątpię

Nie miał pojęcia,
Nie zdawał sobie sprawy
Jak silne pozostają ślad
Ran z dzieciństwa
Łza w Paryżu
Róża dla Pinocheta
Czas nie zmiótł
Pałacu Allende

Jak się uśmiechał
Mówiąc o Francji
Opowiadał swoje życie
Lata milczenia
Pergole w kwiatach
Krew w bruku
Wyjazd w dal
El dulce de leche

Trzeba kontynuować drogę,
Stać się Francuzem – niech kosztuje, ile musi
Znalazłszy schronienie w szufladzie,
Spędzamy czas, mamy nadzieję
Czy to jest bycie Francuzem, wątpię

Nie zdawał sobie sprawy
Ale nigdy wystarczająco
Nie można sobie wyobrazić
Ścieżki wędrowca
Trzymając jego dłoń
hej przyjacielu, tu jesteśmy!
Rodzina, kumple
El dulce de leche

Trzeba kontynuować drogę,
Stać się Francuzem – niech kosztuje, ile musi
Znalazłszy schronienie w szufladzie,
Spędzamy czas, mamy nadzieję
Czy to jest bycie Francuzem, wątpię

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz